Eyon to nowy projekt Arkadiusza Bogaja, instrumentalisty, producenta, speca od programowania, który zaczynał m.in. jako gitarzysta Chassis, a ostatnio dał się poznać w progresywno-djentowym Tripture. Klimaty tej ostatniej grupy najlepiej mu w duszy grają, dlatego też nie dziwi mnie, że po zawieszeniu działalności zespołu (oficjalnie szukają nowego wokalisty), realizuje się dalej muzycznie w tym kierunku.
Arek jest w Eyon odpowiedzialny za grę na wszystkich instrumentach i programowanie, ale nie oznacza to, że partie basu czy bębnów potraktował po macoszemu, nie czuć żadnych dysproporcji. Ten mini album jest w całości instrumentalny, widocznie nie czuje się on na tyle dobrym wokalistą żeby wypuścić w świat swoje „wycie”. Najważniejsze są tu oczywiście partie gitarowe, odpowiednio zakręcone, ale nie przesadzone z ilością upychanych dźwięków i rozwiązań. Te pięć utworów ma dość piosenkowy charakter, o ile w takim graniu można mówić o piosenkach. Muzyka Eyon obok ciężaru zawiera sporo melodyjności i lirycznych fragmentów. Najdłuższy z utworów trwa niecałe 4,5 minuty – do pełni szczęścia brakuje tylko odpowiedniego wokalu. Do pewnego stopnia tę przestrzeń wypełnia gitara solowa czy klawisze, ale nie do końca mnie to satysfakcjonuje.
Dziełem Arka jest także nagranie i miks materiału. Trzeba przyznać, że ma do tego łeb nie od parady. Brzmienie jest odpowiednio tłuste i pełne przestrzeni. Ciężko się do czegokolwiek tutaj przyczepić, chyba tylko do tego, że do końca nie wiem jak traktować ten materiał. Jako demonstrację jego umiejętności realizatorskich i producenckich? Upust muzycznej płodności z powodu zawieszenia działalności Tripture? A może wszystkiego po trochu? Tego nie wiem, ale dobrze, że Arek wypuścił muzykę Eyon w świat, ma chłopak talent. Szkoda żeby pisał tylko i wyłącznie do szuflady.
skład:
Arkadiusz Bogaj – wszystkie instrumenty
1. Tormund
2. Rainbow Puke
3. Dozer
4. Mad Monk
5. Broken Box