Z twórczością Perfect Beauty spotkałem się po raz pierwszy za sprawą najnowszej płyty zatytułowanej „Obsidian”. Jak się okazuje (odsłuchałem przy tej okazji też poprzednie wydawnictwa), wcześniejsze nagrania projektu wiązały się z muzyką elektroniczną. Zmieniły się być może narzędzia, środki wyrazu, ale sposób prowadzenia narracji muzycznej oraz same emocje pozostały niezmienione.
Na „Obsidian” mamy do czynienia z próbą zmierzenia się z szeroko rozumianymi klimatami typu drone i doom. Dostajemy zatem ciężkie gitary, bas, bębny i dużo transu z wykorzystaniem tych instrumentów. Niestety, brakuje tutaj jednak czegoś co by wciągnęło i zaintrygowało. Sądzę, że dla artysty taka muzyka może być wyzwaniem i dobrą zabawą. Niestety dla słuchacza już niekoniecznie. Pełnowymiarowe wydawnictwo nie ma w sobie zbyt wielu momentów, które przyciągają uwagę, powodują ciary, opad szczeny czy cokolwiek co jest pożądane przy takiej muzyce. Może, gdyby skrócić to wydawnictwo? Uwielbiam ambient, drone, doom itp. klimaty, ale na „Obsidian” brakuje mi jakiejś kropki nad i. Może, gdyby zróżnicować bardziej brzmienia? Może, gdyby użyć środków z poprzednich wydawnictw?
Niech te pytania zostaną otwarte. Fani drone mimo wszystko powinni sprawdzić ten album. Może kogoś zaintryguje. Ja chętnie sprawdzę co Perfect Beauty ma do powiedzenia w przyszłości, ale do „Obsidian” nie będę raczej wracał.
skład:
Albert Rakowski – gitara, syntezatory, programowanie
1. Winter
2. Trapped Inside the Stone Coffin
3. III
4. Light in the Black Waters
5. Obsidian