Pamiętacie jeszcze gdyńskie Ampacity? Ich ostatnie wydawnictwo w postaci epki „The Sum of All Flaws” z 2016 roku miało być zamknięciem etapu działalności z klawiszowcem. Muzycy zapowiadali pójście w inne rejony, ale ostatecznie okazało się, że był to ich pożegnalny materiał. Pył to co prawda nowa nazwa, ale grupa jest duchowym spadkobiercą Ampacity w odchudzonym składzie osobowym. Zostali tylko Piotr Paciorkowski i Wojciech Lacki, do których dołączył znany z hardcorowego Marksman perkusista Przemysław Głowacki. Co ciekawe, oprócz tej trójki w nagraniach płyty udział wzięli muzycy Lao Che – Karol Gola, Filip Różański i Mariusz Denst.
Czym się różni Pył od Ampacity? Pomimo podobnego, niepiosenkowego charakteru muzyki i kreowaniu instrumentalnych, wyrosłych z improwizacji motywów, już zmiana perkusisty na człowieka z innej bajki jest odczuwalna. Gra inaczej od Sebastiana Sawicza, bardziej twardo, ale sprawdza się w swojej roli. Z kolei brak klawiszy sprawia, że zespół nie odpływa w kosmiczne rejony, bliżej mu momentami do pustynnych rejonów Broken Betty, z których zresztą wyrosło Ampacity. Historia zatacza koło, ale Pył z pewnością nie jest cofnięciem się w rozwoju. To bardziej zerknięcie za plecy i czerpanie z dobrych wzorców. Pod koniec płyty te skojarzenia znikają, taki orientalny „Niedźwiednik 2” to już zupełnie nowa tożsamość. Muzycy w interesujący sposób budują klimat i napięcie w kolejnych fragmentach. Świetnie sprawdza się tutaj saksofon Karola Goli. To jest zresztą mój faworyt na debiucie Pyłu. Czuć zresztą, że dłuższe utwory pasują do nich najlepiej. Kończący album ponad dziesięciominutowy „Aste” to też jeden z jaśniejszych punktów wydawnictwa. Znowu słychać saksofon, który sprawia, że utwór dostaje filmowego charakteru. To też najspokojniejszy fragment albumu, brzmi wręcz jazzowo. Kiedy już wydaje się, że za moment nastąpi zmiana klimatu na mocniejszy, następuje całkowite wygaszenie. Po chwili ciszy wchodzi jednak ociężałe outro i ostatecznie nadchodzi koniec albumu.
Debiut grupy Pył to rzecz obowiązkowa dla fanów Ampacity, a muzyka zawarta na płycie odpowiada w pewnym sensie na pytanie, co by było gdyby dalej działali pod tą nazwą. Jest to też ciekawostka dla największych fanów Lao Che. Muszę przyznać, że utwory z udziałem muzyków tej grupy są pełniejsze i w tak obrazowej muzyce jaką gra Pył, rozszerzony skład sprawdza się lepiej.
skład:
Piotr Paciorkowski – gitara
Wojciech Lacki – gitara basowa
Przemysław Głowacki – perkusja
Karol Gola – flet, saksofon
Filip Różański – klawisze
Mariusz Denst – sample
1. Nam
2. Boy No Power
3. Rhei
4. The Parisian
5. Niedźwiednik 1
6. PTSD
7. Niedźwiednik 2
8. Aste