Najnowsza płyta Blindead robi na mnie ogromne wrażenie. Słucham ich zresztą od pierwszych płyt dodawanych do Thrashem’all :) Nie mogło mnie zabraknąć więc w B90 tego wieczoru!
Zacznę od tego, że B90 to znakomity klub! Każdy zespół został dobrze nagłośniony. Do tego dużo miejsca, dobre światła, przystępne ceny w barze. Warunki doskonałe do dobrego gigu, pełna profeska bez typowych dla polskich koncertów opóźnień. Byłem tam pierwszy raz, ale stwierdzam już teraz, że z tych klubów, w których byłem ten jest obecnie w Gdańsku najlepszy!
Pierwszy zaczął zespół 1926. Całkiem sensownie dobrany support. Znałem ich muzę z bandcamp i mogę śmiało powiedzieć, że na koncercie jest jeszcze lepiej. „Muzyka przy której można odpłynąć” – w pełni zgadzam się z tym stwierdzeniem. Niestety publiczności jeszcze było mało. Bardzo dobrze zagrany występ. Chętnie sprawdzę ich ponownie.
Moose The Tramp, czyli drugi zespół tego wieczoru, zaskoczył mnie. Nie znałem ich nagrań. Już od pierwszych nut miałem wrażenie, że przeniosłem się gdzieś do lat 90-tych ;) Trochę grunge’owo, rockowo. Świetne wokale. Bardzo dobrze też językowo – wiele polskich kapel kaleczy język. Przy czystym śpiewie to bardzo słychać. W Moose The Tramp nie ma takich problemów :) Fajne riffy, dobre melodie, dużo energii. Chcę zdecydowanie więcej!
Blindead zagrali „Absence”. Coś czego się spodziewałem, czego w sumie chciałem. Tak duży przeskok zrobili od pierwszych płyt stylistycznie, że czuję, że nie byłoby raczej sensu w mieszaniu wszystkich kawałków – może jedynie z tymi z „Affliction…”, z którego zresztą poleciały utwory bisowe. Publiczności na Blindead było już dużo więcej. Ciepłe przyjęcie. „Slayer!” – ten okrzyk to już zaczyna być klasyka na gdańskich koncertach ;) Jak wypada nowa płyta na żywo? Świetnie! W szczególności z tak dobrym brzmieniem. Wszystkie smaczki z płyty słychać, wszystko zagrane bezbłędnie, z energią i zaangażowaniem. Można chcieć więcej? Widziałem ich już trzeci raz i ten był najlepszy.
Więcej zdjęć: www.eyesofthenorth.com