David Gilmour (Gdańsk, Stocznia Gdańska 26-08-2006)

Rok temu, z okazji 25 lecia powstania legendarnej Solidarności odbył się koncert Jean-Michel Jarra z cyklu „Przestrzeń wolności”. Na drugą edycję imprezy został zaproszony David Gilmour z zespołem, wokalista i gitarzysta Pink Floyd.

Dzień 26 sierpnia rozpoczął się deszczowo. Ciemne chmury stwarzały obawy czy aura będzie sprzyjać widowisku. Na szczęście po południu przestało padać. Na terenie Stoczni gdańskiej stanęła 18 metrowa scena, na której szczycie podwieszono 6 ogromnych telebimów o wadze 16 ton. Tyle samo ważyło użyte nagłośnienie. A pod sceną dziesiątki tysięcy widzów, zarówno starszych, pamiętających lata świetności Pink Floyd, jak i młodsze pokolenie, które uległo magii tego zasłużonego zespołu.

Punktualnie o godzinie 21 zgasły światła i zespół wszedł na scenę. W wyśmienitym składzie, z klawiszowcem Pink Floyd Richarded Wrightem i gitarzystą Philem Manzanerą (Roxy Music) na czele. Koncert dzielił się na dwie części. W pierwszej muzycy zaprezentowali całą ostatnią płytę „On An Island” Gilmoura. Był to zresztą ostatni koncert trasy promującej to wydawnictwo. W dodatku tylko w Gdańsku skorzystano z usług czterdziestoosobowej orkiestry! Wystąpiła pod batutą Zbigniewa Preisnera, współautora nowej płyty Davida. Drugim polskim akcentem był udział Leszka Możdżera, który również wziął udział w nagrywaniu „On An Island”. W drugiej części zaprezentowano nieśmiertelne kompozycje Floydów. Jednak już na początku widzów przywitała niespodzianka – zamiast intra z „On An Island” koncert rozpoczął się od „Breathe” i „Time”, bardzo znanych punktów „Dark Side Of The Moon”. Po tym niezwykłym wstępie Gilmour przywitał się z publicznością i przez następną godzinę raczył słuchaczy muzyką ze swojej najnowszej płyty, nastrojową, liryczną, pozwalającą ulotnić się myślom ponad wiszące nad miastem chmury. Z budującym nastrój „Castellorizon” na początku, w którego połowie, na tle orkiestry dochodzi do głosu charakterystyczna gitara Gilmoura. Nie ma co jednak ukrywać, głównym powodem obecności fanów na koncercie była jego druga część. Zaczęło się od „Shine On You Crazy Diamond” w wersji nieco zmienionej od tej znanej z płyty. Za najbardziej spektakularne wykonanie z pewnością należy uznać blisko półgodzinną suitę „Echoes”, która została ubarwiona widowiskowymi światłami. W połączeniu z niepokojącymi efektami dźwiękowymi była dla mnie punktem kulminacyjnym występu. Niezwykłość utworów Pink Floyd została jeszcze uwypuklona przez orkiestrę podczas „High Hopes”, „A Great Day For Freedom” oraz kończące koncert „Comfortably Numb”. Należy dodać też, że najcieplejsze przyjęcie i śpiew dużej części publiczności wzbudziło „Wish You Were Here”, które rozpoczęło bisy. Następnie muzycy zagrali po raz pierwszy podczas tej trasy „A Great Day For Freedom”, dedykowany Temu miejscu. Całość trwała ponad 3 godziny i było to z pewnością jedno z największych wydarzeń muzycznych tego lata w Polsce. Pomimo kłopotów organizacyjnych spowodowanych tak dużą liczbą ludzi.