Gdyński klub Atlantic po raz kolejny pokazał, że potrafi zorganizować koncert na bardzo wysokim poziomie. Tego dnia tłumnie stawiło się pokolenie fanów kapeli Roberta „Litzy” Friedricha, począwszy od kilkuletnich dzieci, poprzez najliczniejsze grono nasto i dwudziestu-parolatków, kończąc na wcześnie urodzonych osobach. Spokojnie można stwierdzić, że na koncert przyszły trzy pokolenia. Na sali przeważały osoby ubrane w koszulki i bluzy z logiem Luxtorpedy, ale również byli widoczni fani zespołu Fuzz, który tego dnia był suportem poznańskich Luxów.
Licznie już zgromadzona publiczność pod sceną, bardzo ciepło przyjęła nieco przemeblowany zespół Piotra Łukaszewskiego. Początkowe nieśmiałe przytupy nogą, pod koniec koncertu zamieniły się już w ostre machanie głowami. Fuzz pokazał, że idzie w dobrym kierunku – świetny, doświadczony gitarzysta plus, mam nadzieję, w końcu odpowiednio dobrani muzycy, jak i wokal Piotra Łuby, który idealnie komponuje się z brzmieniem tego zespołu. Godzinny koncert potwierdził tylko tezę, że płyta musi się w końcu ukazać!
Po dwudziestominutowej przerwie spowodowanej wymianą sprzętu, na scenie pojawił się Litza, który zaczął zagadywać publikę zgromadzoną najbliżej sceny oraz rozpoczął granie riffów kilku znanych, polskich zespołów, robiąc z tego mini zabawę pt. „Jaka to melodia?”. Ale w końcu przyszedł ten czas i na scenie pojawił się komplet muzyków, na których czekała w pełni wypełniona sala. Po zagraniu Intro i dostrojeniu się zespołu, koncert ruszył pełną parą.
Standardowy układ rozmieszczenia muzyków na scenie, rozpoznawalny baner w tle i zmieniające się odpowiednio do muzyki i klimatu piosenki światła, spowodowały, że z minutę na minutę robiło się coraz bardziej gorąco. Wspólny śpiew przy „Fanatykach”, pogo niemalże przy każdej piosence, ludzie na fali, tego po prostu nie mogło zabraknąć. Litza tego dnia był w świetnym humorze. Jak to zwykle bywa na koncertach Luxtorpedy, pomiędzy kolejnymi granymi utworami, lider zespołu wiele opowiada, głównie o swoich życiowych przejściach, porażkach oraz sukcesach. Tym razem sporo żartował, wdawał się w wesołe dialogi z publicznością, ale też przy okazji utworów o tematyce, powiedzmy trudnej, przytaczał życiowe spostrzeżenia i refleksje.
Wśród licznie zgromadzonych fanów dało się zauważyć wielu trójmiejskich i nie tylko muzyków. Przez Litzę zostali wspomnieni, m.in. wokalista Oddziału Zamkniętego – Krzysztof „Jary” Jaryczewski oraz Grzegorz Skawiński, których można było spotkać na tym koncercie.
Najwierniejsi fani nie zapomnieli o solenizancie, którym tego wieczoru był Hans. Lider Pięć Dwa oraz wokalista Luxtorpedy świętował swoje 34. urodziny. Z tej okazji otrzymał ogromną ilość kremowych babeczek, którymi podzielił się z publicznością. Oczywiście fani zaśpiewali gromkie „Sto lat”, a Litza złożył mu oficjalnie życzenia.
Po dwugodzinnym graniu, gdzie ostatnie numery to świetnie przyjęte i wspólnie odśpiewane „Autystyczny” oraz „Hymn”, Robert Friedrich obwieścił, że prosi o zrozumienie, ale po tak długim i wyczerpującym koncercie czeka ich jeszcze podróż i kolejne punkty na mapie koncertowej. Tym samym wieczór wypełniony energetyczną muzyką stał się historią, do której warto wracać!
fot. Artur PolaczykRelacja: https://www.rock3miasto.pl/relacje/luxtorpeda-fuzz-atlantic-gdynia-08-11-2015/
Posted by rock3miasto.pl on 11 listopada 2015