State Urge – Confrontation

State Urge nie próżnują i w niecałe dwa lata po debiutanckim „White Rock Experience” na świat wydali drugi duży album w postaci „Confrontation”. Płyta ta jest naturalnym rozwinięciem pierwszego krążka, z wykorzystaniem najlepszych elementów wcześniejszych dokonań i dodaniem nowych, smacznych składników tworzących wyśmienitą potrawę. Kulinarne porównanie nie jest tutaj przypadkowe. Kiedyś porównałem State Urge do tradycyjnego schabowego z tego względu, że w początkowym okresie nasuwali wyraźne skojarzenia z innymi zespołami, ale nie przeszkadzało to w delektowaniu się ich muzyką. Od tego czasu wyraźnie się rozwinęli i dorobili własnego stylu, który określają mianem white rock.

Początek albumu w postaci tytułowego „Confontaton” rozpoczyna się od charakterystycznego klawiszowego motywu budującego odpowiednią atmosferę. Po chwili dołącza reszta instrumentów, a utwór rozwija się we wręcz hard rockowe granie w refrenie i zwolnienia w zwrotkach. W końcówce również nie zwalniają tempa. Piosenka gładko przechodzi w „Revival”, które po mocnym początku zawiera jazzowy motyw ze świetną partią pianina. Trochę mnie to zaskoczyło, ale wbrew pozorom tutaj pasuje. W dalszej części jest bardziej typowo dla State Urge – robi się spokojniej, a końcówka zapada w pamięć dzięki melancholijnej solówce i kosmicznemu klimatowi. W „Liquid Disease” klimat całkowicie się uspokaja i prowadzi nas delikatny głos Marcina Cieślika. Po chwili robi się transowo i dominuje basowy podkład. W środkowej części zespół znowu zwalnia by zrobić miejsce na gitarowe solo, które przyspiesza i oddaje „pałeczkę” klawiszom. Następny utwór „Cold As A Lie” jest w całości spokojny i panuje w nim zimny klimat, który budują instrumenty klawiszowe. „Midnight Mistress” to z kolei jeden z najlepszych utworów na „Confrontation”. To także w pewnym sensie nowa płyta State Urge w pigułce. Nie brakuje tutaj klimatycznych klawiszowych motywów, basowej transowości, długiej solówki, nastrojowych, ale także szybszych momentów i progresywnych szaleństw. „New Season” to klasyczna ballada z towarzystwem gitary akustycznej, do której w połowie dołącza reszta instrumentów. Nie jest to może hit na miarę „Long For You” z debiutu, ale z powodzeniem piosenka mogłaby trafić na playlisty stacji radiowych. „Before The Dawn” to utwór wcześniej znany, został wydany na singlu wiosną 2014 roku. To typowa dla State Urge klimatyczna piosenka, ze świetnymi chórkami w tle. Płytę „Confrontation” kończy trwający ponad 10 minut „More”, który jest niczym finał filmowej podróży. Tak jak w przypadku „Midnight Mistress”, mamy tutaj do czynienia z całym spektrum środków charakterystycznych dla muzyki State Urge. Jest podniośle, klimatycznie, a po wybrzmieniu ostatnich dźwięków ma się ochotę na więcej.

„Confontaton” najlepiej słucha się w całości, dlatego też każdej piosence poświęciłem chwilę uwagi. Dzięki temu album ma odpowiednią dramaturgię, snuje się niczym dobra opowieść, która prowadzi nas do podniosłego finału. Nie jest to płyta łatwa w odbiorze, potrzebuje odpowiedniego nastroju i skupienia całej swojej uwagi. To jest właśnie piękne w ich muzyce – można przy niej odpłynąć, a dźwięki przywołują w wyobraźni filmowe obrazy.

state urge confrontationskład:
Marcin Bocheński – perkusja
Marcin Cieślik – wokal, gitara
Krystian Papiernik – gitara basowa
Michał Tarkowski – instrumenty klawiszowe, syntezatory

1. Confrontation
2. Revival
3. Liquid Disease
4. Cold As A Lie
5. Midnight Mistress
6. New Season
7. Before The Dawn
8. More